Seks bez zobowiązań, późne wyjścia co kilka tygodni. Znaczy się... co mężczyna ma robić?
Pragnąłem tego w każdej sekundzie mojej egzystencji. Ale nie zamierzałem poddać się temu tak łatwo.
Cóż, a przynajmniej tak myślałem, dopóki moje nogi same nie poprowadziły mnie do drzwi, za którymi czekała moja eks uległa.
Moja ręka złapała za klamkę i poczułem się, jakby minęły lata.
Mogłem być szalony? Pewnie. Ominąłem już ten stan. Prawie lunatykowałem, ale dużo poświęciłem, żeby moim priorytetem było nigdy nie wiązanie się z eks uległą.
Poczuję jakieś uczucia po tej nocy? Nie. A czy teraz cokolwiek czuję? Zdecydowanie nie.
Więc dlaczego tak trudno jest mi przejść przez te drzwi? Podekscytowanie tam jest. Nie jako dominant, tak jak zazwyczaj, ale jest.
Ten potwór, który ona i Emma stworzyły tam jest. On zawsze tam jest.
Mimo tego, że poświęcam temu dużo kontroli, to mnie uspokaja. Może jeśli przez to przejdę, to mi pomoże.
Pokręciłem głową i wziąłem głęboki oddech.
To właśnie mi pomoże. To, a nie te jebane antydepresanty. Kurwa, jestem pewien.
Znów chwyciłem za klamkę, ale zawahałem się i zabrałem rękę.
Wahanie jest oznaką słabości.
Od kiedy moje myśli przypominają rozmowy z Emmą? Może przeszedłem już stan lunatykowania.
- Proszę pana?
Odwróciłem się szybko i zobaczyłem niską brunetkę, prawie tak niską jak Abby. Wyglądała znajomo, bardzo znajomo.
- Tak?
- Mogę panu w czymś pomóc? Zgubił się pan? - pochyliła głowę na bok w konsternacji.
Prychnąłem.
Zgubił?
Znam to miejsce lepiej niż własną kieszeń.
- Jak masz na imię? - zmarszczyłem czoło.
- Melanie, proszę pana. - spojrzała w dół, a ja wyciągnąłem telefon i go włączyłem.
Mrugnęła.
- Ile masz lat? - zapytałem.
- 26, proszę pana.
- Dlaczego pracujesz w takim miejscu?
Skrzywiła się, kiedy mój telefon ciągle wibrował przez wiadomości napływające od Waliyhi.
- Cóż, lubię tu pracować. - wzruszyła ramionami. - Pan jest Zayn Malik, prawda? - Melanie uśmiechnęła się, kiedy na nią spojrzałem, a ona spauzowała, po tym jak powiedziała "pan" tonem uległej.
Przyjrzałem się jej uważnie, ostrożnie ją oceniając.
- Pracujesz dla kogoś kogo znam.
Kiwnęła głową, unosząc brwi.
- Oh, czyli jednak pan mnie zauważył.
Mój telefon zaczął znowu wibrować.
- Wybacz mi.
Odsunąłem się, odbierając połączenie od Waliyhi, a moje zatroskanie wzrosło.
- Boże, czy ty kiedyś zamierzałeś odebrać?!
- O co chodzi? - zmarszczyłem czoło, idąc przez korytarz pełen jęków rozkoszy i wyszedłem przez drzwi.
Wsiadłem do auta i usłyszałem jej westchnięcie.
- Allison bawiła się z Jamesem i mieli mały wypadek.
- Co?!
- Wszystko z nią w porządku, tylko że może potrzebować usztywniacza na nogę przez jakiś czas.
- Więc jak wszystko z nią w porządku?! - prychnąłem do telefonu, a ona znów westchnęła. - Jadę ją zabrać.
- Zayn, ona śpi.
- Co z tobą kurwa nie tak Waliyha?!
- Łoł, weź się uspokój, Jeeezu. Powiedziałam, że mi przykro.
- Nie, nie powiedziałaś! - rozłączyłem się, ale po chwili znów zadzwoniłem, bo zdałem sobie sprawę, że nie zapytałem, gdzie są.
- No?
- Gdzie jesteś? - zmarszczyłem czoło.
- U mnie. Wszystko z nią..
Znów się rozłączyłem i powiedziałem Markowi gdzie jedziemy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce i wysiadłem z auta, zatrzymałem się na chwilę w miejscu, by się uspokoić.
Dlaczego jestem taki drażliwy?
Oh, ty wiesz dlaczego.
Skrzywiłem się sam do siebie, zapukałem, a potem po prostu wszedłem.
Przecież zapukałem. To i tak dobrze.
- Waliyha?!
- Zayn, nic jej nie jest. - moja siostra podeszła do mnie i przytrzymała mnie, kiedy próbowałem wejść po schodach. - Co do cholery w ciebie weszło?
- Gdzie ona jest?! - warknąłem.
- Śpi, bo jest po północy. Idź do domu. - Waliyha skrzywiła się do mnie. - Znowu masz jeden z tych swoich epizodów?
Poprawiłem włosy i potrząsnąłem głową, odsuwając się.
- Nie!
- Brałeś tabletki? - zapytała.
Zrobiłem krok w tył.
- Nie potrzebne mi to gówno.
Jej twarz otrzeźwiała, przez co poczułem się przez chwilę jak zły dzieciak.
- Zayn...
- Nie zaczynaj! - prychnąłem i wyszedłem na zewnątrz.
Mark właśnie wysiadał.
Otworzyłem drzwi i wsiadając na fotel kierowcy, powiedziałem:
- Wsiadaj z powrotem.
Zawahał się, ale nic nie powiedział, kiedy uruchomiłem silnik. Waliyha wyszła z domu, ale zignorowałem ją i pojechałem prosto do klubu BDSM.
Minęło prawie ponad pół godziny i nie musiałem wcale sprawdzać, czy wyszła z pokoju.
Zamówiłem sobie drinka, wystarczająco mocnego, żeby trochę opanować emocje i znów obserwowałem otoczenie jak jakiś przyjeb.
Zaprzestałem poszukiwań, kiedy znów ją ujrzałem.
Wypiłem drinka do końca i przepchałem się przez tłum prosto do niej. Kiedy mnie ujrzała, zmarszczyła czoło.
- Czekałam na pa...
Uniosłem dłoń, by ją powstrzymać, a ona mrugnęła i spojrzała w dół.
- Miałem wypadek i musiałem się tym zająć. - mruknąłem, chwyciłem jej nadgarstek i poprowadziłem do jednego z pokojów.
I natychmiast puściłem, kiedy zdałem sobie sprawę, jak intymny był ten gest.
Zatrzymałem się i odwróciłem do niej, widząc podekscytowanie w jej oczach.
- Pamiętasz moje zasady?
Kiwnęła entuzjastycznie głową.
- Tak, sir.
- Proszę. - Abby podała mi moją marynarkę.
Wziąłem ją od niej i otworzyłem drzwi.
- Dzięki. - założyłem ją, a Abby zmarszczyła czoło i spojrzała na mnie.
- Zmienił się pan.
Skrzywiłem się i spojrzałem na nią.
- Nie przyszedłem tutaj, żeby rozmawiać.
Zamknąłem drzwi i ruszyłem w dół korytarza, prosto do mojego auta, które zaparkowałem w dużej odległości od klubu.
Wiedziałem, że muszę zaparkować wystarczająco daleko, żeby móc oczyścić umysł, kiedy będę wracał tą drogą pełną poczucia winy.
Moje ręce spoczywały głęboko w kieszeniach, a moja głowa była zachmurzona. Zaczynałem się uspokajać.
Chwyciłem telefon i zdecydowałem się wysłuchać wszystkich nagrań od Waliyhi.
- Zayn, mógłbyś proszę odebrać? Przepraszam, okej? Wyjaśnię wszystko co się stało, ale nie chciałam powiedzieć nic, co by cię uraziło.
I pauza, po której zaczęła się nowa wiadomość.
- Nie rób nic głupiego, wiem, że jesteś zły i przepraszam, po prostu odbierz ten cholerny telefon.
Westchnąłem, otworzyłem drzwi a Mark na mnie spojrzał.
- Do domu. - mruknąłem zmęczony.
Mark kiwnął głową, włączył silnik i zawiózł mnie do domu.
Przez całą drogę myślałem o Victori.
Tak zazwyczaj jest. Kiedy zamykam oczy, widzę ją. Jedyne o czym myślę, to ona.
Ale teraz chciałem zobaczyć Allison.
Miałem nadzieję, ze wszystko z nią w porządku.
Cokolwiek się stało, naprawdę miałem nadzieję, że to jakiś chory żart.
Mój telefon obudził mnie następnego ranka.
Albo ktoś chciał umrzeć, albo miał jaja ze stali. Ktokolwiek kto był i tak nie zamierzałem z nim rozmawiać.
- Malik! - warknąłem.
Wykończenie przeszło przeze mnie, kiedy poprawiłem swoje włosy.
- Zayn, jak dziwnie jest słyszeć twój głos po tylu latach.
Mój cały świat się zatrzymał, kiedy usłyszałem ten znajomy głos, przez który moja krew zaczęła się gotować, a płuca pracować szybciej.
- Devon.
______
Nienawidzę tego Zayna i rozumiem was, kiedy czytam jak ktoś mówi, że Frozen nie ma sensu, bo Re nie żyje.
Pamiętajcie, że rozdziałów jest tylko osiem.
Dacie rade przeczytać jeszcze trzy?
Mogłybyście to dla nas zrobić? :)
Bo rozumiem, serio, że to jest nudne i kompletnie bez sensu.
Eniłej, to mój ostatni rozdział jako niepełnoletnia osoba lol
we wtorek mam urodziny, nie żebym sie afiszowała xd
Nienawidzę tego Zayna i rozumiem was, kiedy czytam jak ktoś mówi, że Frozen nie ma sensu, bo Re nie żyje.
Pamiętajcie, że rozdziałów jest tylko osiem.
Dacie rade przeczytać jeszcze trzy?
Mogłybyście to dla nas zrobić? :)
Bo rozumiem, serio, że to jest nudne i kompletnie bez sensu.
Eniłej, to mój ostatni rozdział jako niepełnoletnia osoba lol
we wtorek mam urodziny, nie żebym sie afiszowała xd